Bez postanowień
A ja zrobię inaczej. Nie będę pisać o postanowieniach tak jak wszyscy. Bo to zbyt przewidywalne. I taka będę . Będę się starała być w tym roku - mało przewidywalna. (upsss , jednak to napisałam).
Od poniedziałku znowu do pracy. Szczerze? To w tym roku, chyba za specjalnie nie tęskniłam do powrotu, wręcz przeciwnie- chciałam by to wolne przybyło jak najszybciej. A jak na złość szło jak najwolniej. Pierwsze dwa miesiące były tak intensywna i tak się wlokły, że myślałam, iż to marzec już.
Nowe problemy, kontynuacja starych problemów.
Od stycznia rozpoczynam kolejne "moje marzenie". Tak , mówię o marzeniu i jego spełnianiu. Marzenia same się nie spełnią. Trzeba im pomóc by udało się je zrealizować. Nie czekać, aż nagle się o sobie prypomni i samo przez się- spełni. Będę miała mniej czasu dla siebie i "ukochanego" . Ale w sumie jeśli dla siebie - to mi nie przeszkadza. Jeśli dla "ukochanego" - nic nowego. I tak nie ma pożytku z z tego "wpólnego wolnego czasu".
Sprzeczność - jak sylwester minął? Bez fajerwerków- mimo, że były puszczane. Tak jak przypuszczam, jak w zeszłym roku, z tym, że tym razem miałam dodatkową opcję, jeśli będzie nudno. Bawić się sama na parkiecie. Przepraszam. Nie sama, lecz z tłumem.
Poczuć się kobieco. Kolor czerwony. Hmmm pisałam o tym niedawno. Niestety, nie było u mnie koloru czerwonego - oprócz ust, gdyż trochę spóźniłam się z decyzją w sklepie- i nie zastałam już "mojej kobiecości". Szminka? Mimo wszystko i tak musiał być komentarz przy znajomych - " weź się wytrzyj, bo się pomazałaś"....... Ręce opadają. Ośmieszanie przy wszystkich, żeby było miło. Dlatego stwierdziłam, że idę się sama bawić....